ARCHIWUM ŻUBROWEJ 10 – STRONY SPRZED 2022

ARCHIWUM ŻUBROWEJ 10 – STRONY SPRZED 2022:

ODKRYWAMY ŚWIAT NATURY PO SWOJEMU

FILMY FOTOGRAFIE SŁOWA DŹWIĘKI

STRONA  ARCHIWALNA  (sprzed 2022 r.)

Bobry z zapomnianej Jaćwieży. Wigierski Park Narodowy

Autor (tekst i fotografie): Jan Walencik 

Pomysł i układ albumu: Jan Walencik
Konsultacja merytoryczna: dr Maciej Kamiński
Opracowanie graficzne: Jan Walencik, Maciej Sadowski
Opracowanie kartograficzne: Teresa Wieczerzyńska-Nering
Redakcja: Urszula Lewandowska, Anna Witak
Tekst dodatkowy: Zdzisław Szkiruć
Korekta: Anna Płachta

Objętość: 308 stron (w tym 5 rozkładówek z podwójnymi rozkładanymi skrzydłami)
Format: 23, 5 x 31, 5 cm
Fotografie: 521
Mapy na wyklejkach: 2
Oprawa: twarda całopapierowa z nadrukiem razem z obwolutą z nadrukiem

Przygotowanie do druku: JML s. c., Warszawa
Druk i oprawa: ZRINSKI, Čakovec (Chorwacja)

Wydawca: Sport i Turystyka – MUZA S.A.
Rok wydania: 2001
ISBN: 83-7200-588-5

Okładka albumu Bobry z zapomnianej Jaćwieży, autor Jan Walencik.

CYTAT. Front okładki albumu Jana Walencika Bobry z zapomnianej Jaćwieży. Wigierski Park Narodowy. Sport i Turystyka – MUZA S.A., 2001 r. 

W dawnych czasach bobry były zwierzętami pospolitymi. Ludzie chętnie na nie polowali. Jaćwingowie i ich przodkowie pewnie także. Wspaniałe futro, smaczne mięso, w szczególności delikatny ogon, a i skrom bobrowy (tłuszcz) oraz strój bobrowy (castoreum), czyli wydzielina gruczołów zapachowych, zawsze wzbudzały pożądanie. Bobry niestety przypłacały to życiem. Już ponad 700 lat temu wprowadzano zakaz polowania na nie. Jako własność królewska były chronione przez specjalnych strażników bobrowych. Mimo tego ginęły. O ile we wczesnym średniowieczu bobry żyły w całej Europie, to w połowie XX wieku były już zagrożone całkowitym wyginięciem. W latach czterdziestych w Polsce uchowało się zaledwie kilka rodzin, właśnie na Suwalszczyźnie. W latach 1959 i 1962 nad brzegami Wigier utworzono dwa rezerwaty: Ostoja bobrów Stary Folwark (przy ujściu Czarnej Hańczy do jeziora) i Ostoja bobrów Zakąty (okolice jeziora Klonek). Przez prawie pół wieku rodzime bobry wigierskie rosły w siłę, opanowując szybko nowe terytoria. Jednocześnie rozprzestrzeniła się grupa bobrów biebrzańskich, pochodzących od kilku osobników sprowadzonych do kanałów twierdzy w Osowcu z okolic Woroneża, jeszcze w latach czterdziestych. Szczęśliwie, dzięki pracy światłych ludzi, dzięki ochronie gatunkowej, ochronie rezerwatowej, hodowli i przesiedlaniu, dziś (2001 r.) w Polsce żyje ponad 10 tysięcy bobrów, z czego około 3 tysiące na Suwalszczyźnie, gdzie uchodzą za gatunek pospolity. Po raz wtóry na zapomnianej Jaćwieży odnalazły swe korzenie…

CYTAT. Fragment albumu Jana Walencika Bobry z zapomnianej Jaćwieży. Wigierski Park Narodowy.  Str. 60 (verso) z rozłożonym skrzydłem i 61 (recto). 2001. Źródło: Sport i Turystyka – MUZA S.A.

CYTAT. Fragment albumu Jana Walencika Bobry z zapomnianej Jaćwieży. Wigierski Park Narodowy.  Str. 128 (verso) z rozłożonym skrzydłem i 129 (recto). 2001. Źródło: Sport i Turystyka – MUZA S.A.

CYTAT. Fragment albumu Jana Walencika Bobry z zapomnianej Jaćwieży. Wigierski Park Narodowy. Str. 134 (verso) i 135 (recto). 2001. Źródło: Sport i Turystyka – MUZA S.A.

CYTAT. Fragment albumu Jana Walencika Bobry z zapomnianej Jaćwieży. Wigierski Park Narodowy. Str. 214 (verso) i 215 (recto). 2001. Źródło: Sport i Turystyka – MUZA S.A.

Album Bobry z zapomnianej Jaćwieży. Wigierski Park Narodowy jest oryginalnym pomysłem i dziełem Jana Walencika, włącznie z koncepcją układu i rozwiązań graficznych. Podobnie jak przy jego pierwszym albumie Tętno pierwotnej puszczy. Białowieski Park Narodowy i kolejnym z serii MUZY S. A. – Dolina nieujarzmionej rzeki. Biebrzański Park Narodowymożna powiedzieć, że jest on rodzajem specyficznej wystawy zdjęć z podpowiedziami znającego się na rzeczy narratora – pokazu, na który zostaje zaproszony Czytelnik. Podobnie charakterystyczne, a jednocześnie nowatorskie jest w tej książce snucie opowieści fotograficzno-słownej i stosowanie w tym celu nie podpisów, a obszernych komentarzy do fotografii oraz złożonej, ale też bardzo czytelnej paginacji, w postaci trzypoziomowych tytułów (rozdział – podrozdział – omówienie), jasno i konsekwentnie prowadzących Czytelnika od pierwszej do ostatniej strony. Ma On zatem nie tylko ucztę dla oczu w postaci oryginalnych zdjęć autora z Wigierszczyzny – wyrafinowanych obrazów barwnych, ale otrzymuje też olbrzymią porcję wiedzy przyrodniczej w formie wciągającej gawędy tego samego autora. Dodatkową atrakcją jest 5 rozkładówek z rozkładanymi na zewnątrz książki skrzydłami – tworzącymi rodzaje panoramicznych galerii, przyciągającego oko długiego poziomego kolażu fotografii na określony temat. Tę złożoność 6-częściowego albumu i czytelność kolejnych prezentowanych zagadnień dobrze oddaje poniższy spis treści Bobrów…:

W SERCU JAĆWIEŻY

Dziedzictwo

Ziemia przodków

Bobrowe mateczniki

Wszechobecne

CZARNA HAŃCZA

Między Hańczą a Wigrami

Szczęśliwa – w krainie wzgórz i głębokich jezior
Zraniona – oby nie czarna Czarna Hańcza

Przez łąki i puszczę

Wciąż żywa – jedna czy dwie rzeki?
Ujarzmiona – kanał

WIGRY

Jeziora na skraju puszczy

Pomiędzy lasami
Wingris, czyli kręte

W szmaragdowej toni

Legenda o czystej wodzie
Niedaleko brzegu
Głębia

Bobrowiska

Łatwy żer

SUCHARY

Sausas znaczy suchy

Jaćwieska tajga
Pło
Raj rosiczek
Brunatna toń

Bobrowiska

Plemienne grody
Plemienne drogi

STRUGI

Zielone tunele

Kamionka, Wiatrołuża, Maniówka…
Rwąca albo leniwa woda
Czas świtezianek

Bobrowiska

Budowane zębami i łapami
Obchód

BOBRZE, CO DALEJ?

Plenny ród

Kto jest u kogo?

Ku nowym przestrzeniom

Bóbr, zwierzę wędrowne

I jeszcze fragment zamieszczonego na początku albumu słowa od autora – o wigierskich ostępach i bobrach:

Pośród fascynujących mateczników natury – dzikich puszcz pełnych wybujałej zieleni, grząskich bagien i dolin rzecznych, majestatycznych gór, czy żywiołowych brzegów nadmorskich – szczególnie zniewalają urokliwe jeziora. Jezioro Wigry bez wątpienia należy do takich miejsc. Jego wciąż szmaragdowe wody, pomniejsze jeziora i jeziorka, rzeki, strumienie i torfowiska, razem z podchodzącym pod brzegi wód starodrzewiem Puszczy Augustowskiej, ciągnącej się zwartym kożuchem hen po horyzont, tworzą dziedzinę jedyną w swoim rodzaju.

Jak wielu innych i ja dałem się uwieść temu powabowi. Pierwsze spotkanie było doprawdy niecodzienne, bo… z lotu ptaka. Gdzieś przed laty – kilkaset metrów powyżej tafli – przy okazji zdjęć lotniczych do filmu Zielone Płuca Polski. Przepastna, głęboko niebieskozielona toń, wielka woda zakręcona brzegami, wyspami i półwyspami i ten wielki las nad nią, kusiły przygodą – porażały nieznanym. Zresztą, wtedy już same nazwy wingris czy Jaćwież przydawały zagadkowości. Moje odkrywanie Wigierszczyzny, jej przyrody, zaczęło się w 1992 roku, kiedy dla Telewizji Polskiej realizowałem dwa filmy: Bobrze, czy na Wigrach jest dobrze? i Ballada o Czarnej Hańczy.

Bobry, właśnie one, od samego początku były dla mnie synonimem wigierskich ostępów. Ich ślady i te narzucające się oczom, namacalne, i te mało czytelne – napotykałem wszędzie. Niektóre, jak głęboko zarośnięte z wierzchu mchem nory, odkrywałem dopiero, gdy wpadałem po pas w grząską maź mszaru. Żadne inne zwierzęta, tak jak te właśnie dwużywiołowe – wodno-lądowe, nie odzwierciedlają tak dobrze podwójnego oblicza tej ziemi. Poznawanie ich prawdziwie skrytego życia stało się na pewien czas moją obsesją… (…)

Moja wędrówka z aparatem i kamerą za ogonem bobra trwa po dziś dzień i to nie tylko nad samymi Wigrami, ale po całej Krainie Suwalskiej, słowem po części dawnej Jaćwieży. Towarzyszy jej uporczywie nieracjonalna refleksja. Był czas, kiedy plemiona jaćwieskie odeszły w cień. Był też czas, i to nie tak dawno, gdy niemal całkowicie wyginęły tu bobry. Jaćwingom i ich warownym osadom nie dane było odrodzić się, za to bobry po latach opanowały dawne ziemie Jaćwieży i do dziś osadzają tu i tam nowe grody. Niczym spadkobiercy dawnej świetności…

Jan Walencik

CYTAT. Fragment katalogu Wydawnitwo Sport i Turystyka – MUZA S.A. z informacją o serii albumowej o polskich parkach narodowych, w tym zapowiedzią albumu Jana Walencika Bobry z zapomnianej Jaćwieży. Wigierski Park Narodowy  i albumu Ryszarda Ziemaka W krainie wierchów i turni. Tatrzański Park Narodowy. 2001 r. Źródło: Wydawnictwo Sport i Turystyka – MUZA S.A

CYTAT. Awers ulotki z kalendarium spotkań autorów podczas Tygodnia Wydawnictwa MUZA S.A. w warszawskich salonach EMPiK 14-21 maja 2001 roku, z zapowiedzią spotkania z Janem Walencikiem, autorem albumów Bobry z zapomnianej Jaćwieży. Wigierski Park Narodowy, Dolina nieujarzmionej rzeki. Biebrzański Park Narodowy i Tętno pierwotnej puszczy. Białowieski Park Narodowy. 05.2001 r. Źródło: Wydawnictwo MUZA S.A.

CYTAT. Rewers ulotki z kalendarium spotkań autorów podczas Tygodnia Wydawnictwa MUZA S.A. w warszawskich salonach EMPiK 14-21 maja 2001 roku, z zapowiedzią spotkania z Janem Walencikiem, autorem albumów Bobry z zamopnianej Jaćwieży. Wigierski Park Narodowy, Dolina nieujarzmionej rzeki. Biebrzański Park Narodowy i Tętno pierwotnej puszczy. Białowieski Park Narodowy. 05.2001 r. Źródło: Wydawnictwo MUZA S.A.

W czerwcowym numerze czasopisma Nowe książki z 2001 roku ukazała się obszerna recenzja albumu Bobry z zapomnianej Jaćwieży. Wigierski Park Narodowy, pióra Kazimierza Orłosia pt. Fotograf przyrody (Jan Walencik był postacią tytułową tego zeszytu Nowych książek – jego twórczości poświęcono aż trzy artykuły). 

CYTAT. Fragment recenzji – Kazimierz Orłoś: Fotograf przyrody. Omówienie albumu Jana Walencika Bobry z zapomnianej Jaćwieży. Źrodło: Nowe Książki, nr 6 2001 r.

CYTAT. C. d. recenzji – Kazimierz Orłoś: Fotograf przyrody. Omówienie albumu Jana Walencika Bobry z zapomnianej Jaćwieży. Źrodło: Nowe Książki, nr 6 2001 r.

Fotograf przyrody

Kazimierz Orłoś

Starannie wydany, ponadtrzystustronicowy album Bobry z zapomnianej Jaćwieży (w podtytule Wigierski Park Narodowy) jest publikacją zasługującą na szczególną uwagę. Piszę to po obejrzeniu 505 fotografii oraz przeczytaniu komentarzy autora – Jana Walencika, scenarzysty, operatora filmowego i reżysera, którego filmy o polskiej przyrodzie były wielokrotnie nagradzane na festiwalach krajowych i zagranicznych. Jan Walencik jest także znakomitym fotografikiem. Fotograf przyrody – tak nazwano go w nocie na obwolucie, i to określenie, jak mi się zdaje, trafia w sedno.

Przyznam się, że trochę zaniepokoiła mnie dedykacja na tytułowej stronie: Rozkochanym w przyrodzie. Czy czasem nie zapowiada egzaltowanych wynurzeń? Jednak lektura, strona po stronie, znakomite komentarze, precyzyjne opisy, bogata polszczyzna – szybko rozwiały mój niepokój. Przekonałem się, że autor jest nie tylko doskonałym fotografem przyrody, ale też dysponuje ogromną wiedzą na temat fotografowanych miejsc, zwierząt i roślin. O żadnej egzaltacji mowy nie ma. Same konkrety i rzeczowe opisy.

Jan Walencik skupia się przede wszystkim na fotografowaniu i opisaniu życia bobrów, ale nie tylko. Pierwsza cześć albumu to fotografie Czarnej Hańczy – rzeki przepływającej przez Wigry, historia Jaćwieży i staropruskich plemion, dawnych mieszkańców Suwalszczyzny, zdjęcia wielkiego jeziora i innych, mniejszych jezior w pobliżu, a także zwierząt leśnych, ryb, ptaków i owadów. Oglądamy fotografie z lotu ptaka i zdjęcia podwodne. Zimowe zdjęcia drzew nad Wigrami, zimujących łabędzi i robione pod mikroskopem obrazy wodnego mikroświata, przypominające abstrakcyjne kompozycje malarskie. Uderza olbrzymie bogactwo materiału fotograficznego.

O samym jeziorze Wigry czytamy, że to największe jezioro północno-wschodniej Polski i drugie w kraju co do głębokości, ma powierzchnię 2186,7 ha, długość 17,5 km, największą szerokość 3,5 km, prawie 60 km niezwykle urozmaiconej linii brzegowej i 18 wysp… Nazwa Wigier pochodzi od jaćwieskiego wingris czy też litewskiego przymiotnika vingrus, co znaczy zygzakowaty, kręty.

kompendium na końcu albumu – autorstwa Zdzisława Szkirucia, dyrektora Wigierskiego Parku Narodowego – dowiedzieć się można sporo o samym Parku, między innymi że składa się z ok. 10 tys. ha lasów i prawie 3 tys. ha wód, podlegających ochronie ścisłej lub częściowej, oraz ponad 2 tys. ha terenów rolniczych, na których obowiązuje ochrona krajobrazu. Na terenie wyznaczono 150 km szlaków turystycznych pieszych, rowerowych, konnych (letnich i zimowych). Urządzono ścieżki edukacyjne „Las”, „Suchary”, „Płazy”.

lnformacyjna i faktograficzna część albumu jest wyjątkowo bogata. Jednak na pierwszym planie są bobry, którym Jan Walencik poświęcił chyba połowę zdjęć i komentarzy. Bobry właśnie one od samego początku były dla mnie synonimem wigierskich ostępów – pisze w krótkim wstępie. – Ich ślady i te narzucające się oczom – namacalne, i te mało czytelne napotykałem wszędzie. Niektóre, jak głęboko zarośnięte z wierzchu mchem nory, odkrywałem dopiero, gdy wpadałem po pas w grząską maź mszaru. Żadne inne zwierzęta tak jak te właśnie dwużywiołowe, wodno-lądowe, nie odzwierciedlają tak dobrze podwójnego oblicza tej ziemi. Poznawanie ich prawdziwe skrytego życia stało się na pewien czas moją obsesją…

Oglądamy więc zdjęcia bobrów pod wodą i na brzegach, fotografie żeremi, kanałów, zdjęcia bobrów wędrujących po swoich terenach, budujących tamy na przywigierskich strugach i tnących, potężnymi, pomarańczowymi siekaczami, pnie brzóz. Całe życie tych zwierząt jak na dłoni! Można się jedynie domyślać, ile pracy kosztowało wykonanie tych wszystkich fotografii – jakiej cierpliwości. Ilu długich godzin wystawania na brzegach strumieni i w wodzie. W czasie upałów i mrozów. Podobnie, jak w wypadku kaczek gągołów krzykliwych (które Walencik fotografował nawet w momencie wyrzucania przez matkę piskląt z dziupli, z wysokości kilkunastu metrów, przy czym nic złego małym kaczkom się nie dzieje – zaraz biegną do wody i pływają!) myślałem: jak on to wszystko potrafił sfotografować? Tak jakby bobry były oswojone!

Żeremia. domy bobrów to, jak pisze autor: patyki, polana, gałęzie, trochę błota, szlamu, mułu, torfu… Ściany mają co najmniej pół metra grubości. Ponieważ są szczelnie wypełnione błotem, wewnątrz komory czy nawet kilku komór jest dość ciepło… Patyki i polana w szczytowej części żeremia ułożone są luźniej, co zapewnia niezbędną wentylację. Wewnątrz ośnieżonego kopca zimuje 5, 6, 7, a bywa, że i więcej bobrów… A po co bobry budują kanały? Ważnym powodem jest daleko dostępny żer. Kanał umożliwia transport gałęzi. Najczęściej jednak kanał umożliwia szybką ucieczkę. Dlaczego budują tamy i piętrzą wodę? Powód jest prosty. Koniecznie muszą mieć wejście do swego schronienia pod wodą, przez rodzaj syfonowej nory.

Ostatnie rozdziały albumu – Bobrze, co dalej? i Ku nowym przestrzeniom – to jakby zestaw zdjęć z filmu dokumentalnego. Nadmiar bobrów na terenie Wigierskiego Parku Narodowego spowodował konieczność przesiedlania części tych zwierząt w inne miejsca – odległe nawet o kilkaset kilometrów od rodzinnych sucharów. Ale odbywa się to wszystko planowo, bardzo humanitarnie. Nawet nory i kanały czekają przygotowane na przesiedleńców.

Największą wartość albumu stanowią jednak fotografie. Fotografie przyrody. Niektóre zostają w oczach jak obrazy: Czarna Hańcza fotografowana od źródeł. Wigry o różnych porach roku. Te trochę landszaftowate nawet, jak seria zdjęć jeziora o zachodzie słońca, i te posępne wiosenne i jesienne Wigry. Także te robione pod wodą i pod mikroskopem i przypominające kompozycje abstrakcyjne – wodorostów i glonów. Gałązek i sopli lodowych. Dna potoków z rozdziału Zielone tunele, zaskakująco malarskie, jak te oznaczone numerami 384 i 385. Lasu: jaćwieskiego matecznika, lasu zimą, jaćwieskiej tajgi. Zdjęcia zwierząt: wilka. łabędzi, zimorodka, jaszczurki zwinki, owadów, ryb. Wspaniałe zdjęcia muchówki, pająka czy granatowych świtezianek na zielonych, cienkich trzcinach budzą podziw. Są znakomite.

Na jeszcze jedno warto zwrócić uwagę. Na bogactwo języka. Kiedy Jan Walencik pisze o nieprzebranym bogactwie form wodnego mikroświata i wylicza: sinice, okrzemki, bruzdnice, zielenice, pierwotniaki, wrotki, nicienie, skorupiaki, a także gdy pisze o wioślarkach, widłonogach, małżoraczkach lub gdy opisuje zdjęcia roślin i mówi o żurawinie, borówce bagiennej, modrzewnicy, bagnicy torfowej, bobrce trójlistnej, czeremieniach błotnych – rosiczce okrągłolistnej i rosiczce długolistnej – wszędzie tam przypomina o bogactwie polszczyzny. W jednym miejscu wyjaśnia etymologię słowa Wigry, gdzie indziej tłumaczy określenie suchar – nazwy małych, puszczańskich jezior, słowa zapewne pochodzącego od litewskiego przymiotnika sausas, co znaczy suchyByć może „suche” jezioro znaczy także „karłowaciejące – wysychające” albo „puste – bez ryb – pisze przy okazji. Pło, czyli mszar torfowcowy – czytamy – złożony głównie z mchów torfowców, pokrywa prawie cały brzeg sucharu

Krótko mówiąc: Jan Walencik znakomicie posługuje się barwną i bogatą polszczyzną. Zarówno wtedy, gdy przypomina zapomniane słowa i wyjaśnia ich znaczenie, jak i wówczas gdy pisze, że kamienie w potoku pokryte są cienką plechą osobliwego krasnorostu. Lub gdy daje tytuł: Czas świtezianek.

Edukacyjna wartość albumu Bobry z zapomnianej Jaćwieży – o czym również warto pamiętać – jest oczywista. Myślę, że tę piękną księgę o przyrodzie Suwalszczyzny powinna mieć każda biblioteka szkolna. Dla młodych ludzi, którzy interesują się przyrodą i życiem zwierząt – materiał przebogaty i cenny! Nie tylko dla starych rozkochanych w przyrodzie, ale przede wszystkim, jak sądzę, dla tych, którzy dopiero zaczynają poznawać świat. l dostrzegać urodę przyrody.

Jan Walencik

BOBRY Z ZAPOMNIANEJ JAĆWIEŻY

Wigierski Park Narodowy. – Warszawa: Muza SA, 2001. – 307 s. : il. kolor. : 32 cm

CYTAT. Tekst z Nowych Książek, nr 6 2001 r.

error: Content is protected !!