ODKRYWAMY ŚWIAT NATURY PO SWOJEMU

FILMY FOTOGRAFIE SŁOWA DŹWIĘKI

STRONA  ARCHIWALNA  (sprzed 2022 r.)

6. Od Mazur po Białowieżę (1988–1990 r.)

1988 r.

Nowy Rok przywitał nas śnieżną i mroźna zimą, a mnie nowymi zadaniami dydaktycznymi, wspomnianym już zawieszeniem rozprawy doktorskiej i tysiącem spraw do załatwienia, związanych z zakończeniem produkcji filmów: Czas godówTajemnice naszych kwiatówChronić czy nie chronić? i krótkich form: Ptasie jaja, ptasie gniazdaŻerowiskoOwady i kwiatyPisklęta i Wiosna. Mieszkaliśmy cały czas w Hotelu Asystenta i to w tym – rzec by można – gnieździe rodziły się i były rozwijane nasze twórcze prace. Siłą rzeczy ich uczestnikiem był nasz 10-letni Maciek. Obserwowaliśmy pilnie jego przyrodnicze zainteresowania, nie jakieś znowu nadzwyczajne. Przez udział w naszych zajęciach fotograficzno-filmowych, i na etapie przygotowywania scenariuszy, i podczas zdjęć, a czasem także w postprodukcji, nasz syn był nieźle obyty z przyrodą, ale tym co go przyciągało jeszcze silniej, była muzyka i historia, a już najbardziej… strategia wojskowa. Nie miał takiego zeszytu, w którym na środkowej rozkładówce nie byłoby analizy jednej, drugiej, czy pięćdziesiątej bitwy z okresu II wojny światowej. Co nas samych zachwycało, nasze dziecko analizowało strategicznie nie tylko przebieg kolejnych bitewnych ruchów i epizodów (z drobiazgowymi rysunkami i opisami składu jednostek), ale też zasadność decyzji dowódców, a potem sugerowało zaskakujące inne rozwiązania, teoretycznie kierujące losy walk na zupełnie inne tory. Uznaliśmy, że nigdy, przenigdy nie będziemy Macieja na siłę indoktrynować przyrodą, a już na pewno jej filmowaniem. Chcieliśmy, by sam wybrał własną dziedzinę zainteresowań i przyszłej pracy, tym bardziej, że w imię tak pojętej wolności sami działaliśmy, tworząc powoli z pasji filmowania i fotografowania przyrody nasze zawody.

Ilustracja: NASZA HISTORIA DO 2009 – Od Mazur po Białowieżę. D002181. Maciej Walencik. © Jan Walencik 2017.

D002181. Maciek Walencik podczas rekonesansu przyrodniczego na zamarzniętych i ośnieżonych stawach. Siedlce, 03.01.1988 r. © Jan Walencik 2018. 

D002183. Maciek Walencik i Jan podczas rekonesansu przyrodniczego na zamarzniętych i ośnieżonych stawach. Siedlce, 03.01.1988 r. © Jan Walencik 2018.

Tak jak wcześniej zauważyłem, zanim ukończyliśmy postprodukcję rozpoczętych w ubiegłym roku filmów, wiedzieliśmy, co będziemy filmować w najbliższej i dalszej przyszłości. Od wczesnej wiosny, równolegle z wykańczaniem ubiegłorocznych filmów przygotowaliśmy scenariusze nowych oraz niezbędne, jak to się nazywało, prace literackie (tematy filmów, nowele i dokumentację tematów). Jednocześnie zabiegaliśmy w Dziale Reportaży i Filmów Dokumentalnych Programu 1 TVP o przyjęcie tych scenariuszy i uruchomienie produkcji. W końcu maja mieliśmy już skierowane do produkcji trzy filmy – DanieleZielone Płuca Polski i Sprawa białowieskiego żubra – z planowanym dwuletnim cyklem produkcji. Dwa następne złożone przez nas projekty – Powszedni żywot jeleni i Tropem łosia – obiecano przyjąć i skierować do produkcji w przyszłym, 1989 roku. W praktyce oznaczało to, że aby nie tracić okazji w przyrodzie,  już w tym roku zaczniemy do nich zdjęcia. Zatem razem mieliśmy przed sobą realizację zdjęć do aż pięciu wcale niełatwych tematów. To było równoznaczne z mnóstwem wyjazdów, podróżowaniem po Polsce i częstym przebywaniem poza domem.

Przewidując ten nawał pracy, a także za namową i z pomocą przyjaciół, w lutym kupiliśmy nasz pierwszy samochód – używanego, a właściwie bardzo używanego Malucha. O tym, że nadzwyczaj używany, by nie powiedzieć zużyty on był, dowiedzieliśmy się wkrótce, jak po wjechaniu w wyrwę na jezdni w środku Siedlec, opadłem z fotelem niemal na asfalt. Nie było wyjścia: nasz Fiat 126p poszedł do remontu i to gruntownego. Otrzymał grubą na 3 mm blaszaną podłogę i podobnie grube, ręcznie robione progi. Remont objął całą masę rzeczy, a na końcu nowy kolor. Po tej metamorfozie zyskał nie tylko na wadze i wyglądzie, ale przede wszystkim na sprawności i bezpieczeństwie – teraz był już całkiem nasz. 19 czerwca 1988 roku zapakowaliśmy do środka i na dachowy bagażnik masę sprzętu filmowego i naszych osobistych rzeczy na długie zdjęcia i we dwoje ruszyliśmy z Siedlec na Mazury. Dokładnie na Fermę Jeleniowatych w Kosewie Górnym, należącą do Zakładu Doświadczalnego Polskiej Akademii Nauk w Baranowie, na zaproszenie dr. Andrzeja Krzywińskiego, założyciela i kierownika Fermy, kierownika tematów badawczych dotyczących jeleniowatych. Czekała nas bardzo długa współpraca.

To było jak sprzężenie zwrotne. Z jednej strony podjęliśmy się (skądinąd za namową dr. Krzywińskiego) trudnych do uchwycenia w wolnej przyrodzie tematów o życiu danieli, jeleni i łosi, bo mieliśmy względną pewność, że w warunkach półdzikiej hodowli mamy szansę je zrealizować. Z drugiej strony już sama hodowla kusiła by wykorzystać tak wspaniałą okazję do filmowania. Nie mieliśmy cienia wątpliwości, że gdyby nam przyszło kręcić te monografie wyłącznie w stanie wolnym – na zasadzie śledzenia płochliwych jeleni, danieli i łosi i filmowania tylko tego co powściągliwie podsunie nam sama przyroda – filmowanie mogłoby trwać nie dwa lata, ale może z pięć, sześć, a na to w żadnym razie nie dostalibyśmy zgody producenta, no i potrzebnych dużych środków.

W ciepłym okresie roku pomieszkiwaliśmy w niewielkim domku campingowym na terenie Fermy. Podczas wakacji towarzyszył nam Maciek. Co jakiś czas wracaliśmy do domu, najczęściej po to, by uzupełnić zapasy i wyprawić się w inne miejsca kręcenia zdjęć. No i oczywiście na zblokowane zajęcia dydaktyczne na WSRP, bo na taką formę półetatowej pracy – i tak trudną do pogodzenia z filmowaniem – umówiłem się z uczelnią. Oprócz filmowania w Kosewie Górnym (aż do końca października – bekowisko danieli), było w tym roku parę wypraw w inne części Mazur (do filmu Zielone Płuca Polski), np. w okolice Giżycka, Sztynortu i Doby (sprawdzanie lęgów bielików i innych drapieżników), do Nadleśnictwa Czerwony Dwór i w okolice Jez. Szwałk Wielki (zdjęcia bocianów czarnych), na Jez. Rydzówka (zdjęcia kormoranów), w okolice Popielna (zdjęcia stad żurawi) i Wejsun (zdjęcia dzików). Od sierpnia do grudnia co najmniej raz w każdym miesiącu byliśmy w Puszczy Białowieskiej (realizacja filmów: Sprawa białowieskiego żubra i Tropem łosia). Za każdym razem staraliśmy się podchodzić z kamerą żubrze stada w puszczy. Jak mieliśmy szczęście, to udawało się nawet nakręcić przebieganie grupy żubrów przez drogę asfaltową, pomiędzy hamującymi autobusami. Późną jesienią w Muzeum Przyrodniczo-Leśnym Białowieskiego Parku Narodowego filmowaliśmy niezbędne artefakty i ikonografię dotyczącą historii żubrów (z osławionym dziełem Georgija Karcowa). 

D002270. Bożena z grupką oswojonych muflonów w Fermie Jeleniowatych PAN, nieopodal domku campingowego – bazy ekipy. Kosewo Górne, 21.06.1988 r. © Jan Walencik 2018. 

D002333. Jan na łodzi podczas rekonesansu ornitologicznego. Jez. Rydzówka, 26.07.1988 r. © Bożena Walencik 2018. 

D002271. Bożena w domku campingowym – bazie ekipy w Fermie Jeleniowatych. Kosewo Górne, 06.08.1988 r. © Jan Walencik 2018.  

D002334. Bożena i Maciek Walencik na łodzi podczas rekonesansu ornitologicznego. Jez. Rydzówka, 26.07.1988 r. © Jan Walencik 2018. 

D002219. Bożena w Fermie Jeleniowatych PAN, podczas przygotowań do zdjęć do filmu Daniele. Kosewo Górne, 07.07.1988 r. © Jan Walencik 2017. 

D002260. Dr Andrzej Krzywiński i Bożena w Fermie Jeleniowatych PAN, podczas przygotowań do zdjęć do filmu Daniele. Kosewo Górne, 31.08.1988 r. © Jan Walencik 2017. 

D002254. Jan w Fermie Jeleniowatych PAN, podczas przygotowań do zdjęć do filmu Daniele. Kosewo Górne, 31.08.1988 r. © Bożena Walencik 2017. 

D002327. Bożena i Maciek Walencik w Fermie Jeleniowatych PAN, podczas przygotowań do zdjęć do filmu Daniele. Kosewo Górne, 01.08.1988 r. © Jan Walencik 2017. 

Werk z filmu Zielone Płuca Polski. D002314. Bożena Walencik i Jan Walencik przy kamerze. © Maciej Walencik 2017.

D002314. Bożena i Jan w Fermie Jeleniowatych PAN, podczas realizacji zdjęć do filmu Zielone Płuca Polski. Kosewo Górne, 25.06.1988 r. © Maciej Walencik 2017. 

D002228. Bożena podczas przygotowań do zdjęć do filmu Zielone Płuca Polski, przy ukryciu na żerujące żurawie. Popielno – Wierzba, 21.10.1988 r. © Jan Walencik 2017. 

Werk z filmu Sprawa białowieskiego żubra. D002275. Jan Walencik. © Bożena Walencik 2017.

D002275. Jan podczas przygotowań do zdjęć do filmu Sprawa białowieskiego żubra, w Ośrodku Hodowli Żubrów BPN. Zwierzyniec k. Białowieży, 14.06.1988 r. © Bożena Walencik 2017. 

D002326. Bożena podczas przygotowań do zdjęć do filmu Sprawa białowieskiego żubra, w Ośrodku Hodowli Żubrów BPN. Zwierzyniec k. Białowieży, 15.10.1988 r. © Jan Walencik 2017. 

D002308. Bożena, członkowie Komisji Żubrowej i strażnicy OHŻ przy usypianiu chorego żubra, podczas nagrywania dźwięku do filmu Sprawa białowieskiego żubra, w Ośrodku Hodowli Żubrów BPN. Zwierzyniec k. Białowieży, 26.11.1988 r. © Jan Walencik 2017. 

D002241. Jan podczas nagrywania dźwięku do filmu Sprawa białowieskiego żubra, w Ośrodku Hodowli Żubrów BPN. Zwierzyniec k. Białowieży, 14.06.1988 r. © Bożena Walencik 2017. 

D002276. Jan w Fermie Jeleniowatych PAN, podczas realizacji zdjęć do filmu Powszedni żywot jeleni, z cielakiem Jasiem. Kosewo Górne, 25.06.1988 r. © Bożena Walencik 2017. 

D002315. Jan w Fermie Jeleniowatych PAN, podczas nagrywania dźwięku do filmu Powszedni żywot jeleni, z łanią Kolczykową i jej cielakiem Jasiem. Kosewo Górne, 25.06.1988 r. © Bożena Walencik 2017. 

D002321. Bożena w Fermie Jeleniowatych PAN, podczas nagrywania dźwięku do filmu Powszedni żywot jeleni. Kosewo Górne, 25.06.1988 r. © Jan Walencik 2017. 

Werk z filmu Powszedni żywot jeleni. D002256. Bożena Walencik z cielakiem Jasiem. © Jan Walencik 2017.

D002256. Bożena w Fermie Jeleniowatych PAN, podczas przygotowań do zdjęć do filmu Powszedni żywot jeleni, z cielakiem Jasiem. Kosewo Górne, 25.06.1988 r. © Jan Walencik 2017. 

D002249. Dr Andrzej Krzywiński i Jan w Fermie Jeleniowatych PAN, podczas realizacji zdjęć do filmu Tropem łosia. Kosewo Górne, 02.09.1988 r. © Bożena Walencik 2017. 

D002258. Dr Andrzej Krzywiński i Jan w Fermie Jeleniowatych PAN, podczas realizacji zdjęć do filmu Tropem łosia. Kosewo Górne, 02.08.1988 r. © Bożena Walencik 2017. 

Między 12 a 16 października, z Bożenką i Maćkiem – w Puszczy Białowieskiej, w pobliżu Dziedzinki – kręciliśmy sceny z dr Simoną Kossak i dwoma odchowanymi przez nią tegorocznymi łoszakami o imionach Pepsi i Kola. To były zdjęcia przeznaczone do telewizyjnej audycji Teleranek i do naszego filmu Tropem łosia. Do niego również kręciliśmy 1 grudnia (w śniegu) kilkukilometrowe przeprowadzanie obydwu łosi w asyście opiekunki i Straży BPN, z Dziedzinki – przez Obszar Ochrony Ścisłej BPN i Polanę Białowieską – do Rezerwatu Pokazowego BPN.

D002409. Łoszaki Pepsi i Kola oraz dr Simona Kossak, Maciek Walencik i Bożena podczas realizacji zdjęć do filmu Tropem łosia oraz felietonu do Teleranka. Dziedzinka, Białowieża, 15.10.1988 r. © Jan Walencik 2017. 

D002344. Łoszak Pepsi i Jan podczas realizacji zdjęć do filmu Tropem łosia oraz felietonu do Teleranka. Dziedzinka, Białowieża, 15.10.1988 r. © Bożena Walencik 2017. 

30.09.1988 r. zakończyliśmy naszą pracę w Siedlcach – Bożenka w MOSIR, a ja w WSRP, jako starszy asystent. Od 01.10.1988 r. obydwoje zaczęliśmy pracę w Centralnej Wytwórni Programów i Filmów Telewizyjnych POLTEL – ja jako reżyser filmu dokumentalnego kategorii III, Bożenka jako asystent reżysera. O wiele wcześniej, bo w marcu 1988 r. opuściliśmy gościnny przez parę ostatnich lat uczelniany Hotel Asystenta w Siedlcach i zamieszkaliśmy nareszcie we własnym mieszkaniu spółdzielczym w pobliskich Mordach.

W niedzielę, 13 listopada, w Teleranku emitowano nasz październikowy felieton o łoszakach Pepsi i Koli oraz ich opiekunce Simonie Kossak.

1989 r.

W tym roku nasze trzy filmy – Gniazda, jaja, pisklętaChronić czy nie chronić i Tajemnice naszych kwiatów – stanęły do konkursu, tym razem na V Ogólnopolskim Przeglądzie Filmów Przyrodniczych o nagrodę im. Włodzimierza Puchalskiego, w Łodzi. Tajemnice naszych kwiatów wyróżniono nagrodą główną. Znowu znaleźliśmy się w towarzystwie uznanych filmowców. Dwie równorzędne nagrody główne zdobyli: Andrzej Walter za film Pająk Meta menardi Latr.1804 i Roman Dębski za film Była łąka, a Grand Prix otrzymał Ryszard Wyrzykowski za film Foki z Zatoki Admiralicji. Dwóch ostatnich realizatorów poznałem osobiście w 1985 r., pomagając im na planie zdjęciowym.

CYTAT. Fragment artykułu – Andrzej Ratajczyk:V Ogólnopolski Przegląd Filmów Przyrodniczych. Opinia o pokazanych i nagrodzonych na V Ogólnopolskim Przeglądzie Filmów Przyrodniczych (Łódź, 1989 r.) filmach Bożeny i Jana. Źródło: Przyroda Polska, nr 8 1989 r.

Zgodnie z ubiegłorocznym przyrzeczeniem, w marcu skierowano do produkcji w POLTELU dwa filmy: Powszedni żywot jeleni i Tropem łosia. Razem więc mieliśmy rozpędzonych pięć filmów. Jak się szybko okazało, to nie było wszystko, bo w maju doszły jeszcze dwa tematy. Do pierwszego, zatytułowanego Śniardwy, mieliśmy realizować tylko zdjęcia i dźwięk, bo reżyserem tego obrazu był Jerzy Porębski, nasz dotychczasowy życzliwy i przyjacielski opiekun z ramienia Działu Reportaży i Filmów Dokumentalnych Programu 1 TVP. Drugi projekt – Puszcza żubra (Ein Urwald für den Wisent) – reżyserował Georg von Rönn z Norddeutscher Rundfunk, a my podobnie, mieliśmy zrealizować obraz i dźwięk. Był to kolejny odcinek ze znanej niemieckiej serii telewizyjnej Arka Noego (Unternehmen Arche Noach) produkowanej przez NDR w Hamburgu. Tym razem we współpracy z Telewizją Polską, co też znalazło swój wyraz we wcześniejszych i późniejszych kontaktach produkcyjnych między stacjami, producentami i nami – realizatorami. Podjęliśmy się tego zadania, bo tematyka zdjęć była trochę podobna do naszego projektu Sprawa białowieskiego żubra. W ten sposób od wiosny do zimy 1989 roku wypadło nam realizować zdjęcia do aż siedmiu produkcji na raz!

Dla zobrazowania, jak wiele tej roboty było i jak wyglądało nasze zaangażowanie podczas realizacji zdjęć do wszystkich uruchomionych produkcji filmowych w 1989 roku, przytaczam poniżej obfite przykłady z moich notatek kalendarzowych.

09–19.01 – Białowieża (fatalna pogoda, nie skręcony ani jeden metr negatywu);
16–20.03 – Kosewo Górne (jelenie – zrzucanie poroża);
04–08.04 – Wrocław, Wołów, Brzeg Dolny, Karkonosze, Radziądz, Wałbrzych, Sudety (fabryki, dymy, kominy itp. uschnięte świerki – do Zielonych Płuc…);
26.04–04.05 – Mrągowo, Kosewo Górne (sprawdzanie danieli i łosi, deszcz, dopiero 02.05 słońce, stada danieli, łosie w trzcinach, żerowanie jeleni i zrzucanie sierści, łosza w bagnie, łoś z rosnącym porożem);
04–05.05 – Bagna Biebrzańskie, Stójka (objazd za batalionami po znanych miejscach);
10–13.05 – Bagna Biebrzańskie, Stójka (z T. i G. Kłosowskimi, torfianki, Zajki – bataliony, obuwiki);
23–30.05 – Mordy (owady, kosaćce syberyjskie i inne kwiaty);
31.05–08.06 – Mrągowo, Kosewo Górne (Hotel Mrongovia, deszcz, Jez. Łuknajno, Śmietki – gnojowica, A. Krzywiński z łosiami różne);
11.06 – Mordy (podkolan biały, konwalie, kukliki itp.);
13–20.06 – Białowieża (z G. von Rönnem – bociany, gniazdo na Domu Myśliwskim, Podolany, gęsi, 100% Georga, żubry w Rez. Hodowlanym, sóweczka, W. Walankiewicz, różne ptaki, dzięcioły trójpalczaste);
21–28.06 – Kosewo Górne (jelenie w wodzie, myłkus ze świecznikami, cielne łanie, żerowanie itd., poród łani jelenia i po porodzie, danielica przed i po porodzie, z cielakiem, pływające jelenie, łoś w wodzie – szaleństwo, jelenie byki z rosnącym porożem, młoda łoszka);
01.07 – Puszcza Biała, okolice wsi Biel i gajówki Ruda (kraska);
02.07 – Puławy (dymiące Azoty i pola);
03–06.07 – Wołów (bociany czarne, łozówka);
10–15.07 – Białowieża (z Maćkiem, M. Szuma, J. Faliński, żubry w rez. hodowlanym, bociany białe żerujące, gniazdo pierwiosnka, Orłówka, dziwonia itp.);
20.07 – Czołomyje stawy (czapla siwa i bociany czarne);
22.07 – Rozwadów k. Mierzwic (M. Micewicz i pszczoły);
23–25.07 – Białowieża;
26.07 – bardzo długi lot śmigłowcem z Białegostoku (do Zielonych Płuc… i Tropem łosia): Puszcza Białowieska, Bug, Narwiański Park Krajobrazowy. Bagna Biebrzańskie i łosie;
27.07 – bardzo długi lot śmigłowcem z Białegostoku (do Zielonych Płuc…): Czarna Hańcza, Jez. Wigry, Jez. Jaczno, Jez. Hańcza, Jez. Dobskie z Wyspą kormoranów, Puszcza Borecka z jeziorami, Jez. Łuknajno, Jez. Śniardwy, Jez. Gardyńskie, Krutynia, Puszcza Piska, Jez. Nidzkie]);
28.07–04.08 – Białowieża (las Szekspira, różne drzewa i grzyby, popielica w dziupli, koszatka na pniu, porosty, motyle, naparstnice i owady, lis i tchórz – nocne, żubry, rzęsorki, smużka, rzęsorek w olsie, owady leśne, rzekotka;
08–09.08 – Mikołajki, Jez. Śniardwy (z J. Porębskim – namioty, biwak, pomosty, kutrem rybackim po Śniardwach);
10.08 – Kosewo Górne (jelenie, wycierające byki);
11.08 – Kosewo Górne – Warszawa – Mikołajki (awaria kamery, szybki wyjazd do stolicy, do POLTELU, błyskawiczna naprawa przez L. Czerwińskiego i szybki powrót nocą);
12–18.08 – Mikołajki i okolice (tunele zieleni, Jez. Łuknajno, Jez. Śniardwy, Dziubiele [nad Łuknajnem znowu awaria kamery, ale sam ją naprawiłem w domku campingowym w Wagabundzie, w Mikołajkach], prom, camping i port w Wierzbie, koniki w lesie w Warnołtach, camping i port w Mikołajkach, półwysep Szeroki Ostrów, Niedźwiedzi Róg, sieci rybackie, kutrem po Śniardwach, Nowe Guty, wędkarz ze spławikiem [kamera Bolex z obudową podwodną], ryby w wodzie itp., Wejsuny, droga leśna z naszym Maćkiem);
19–21.08 – Kosewo Górne (pływanie cieląt, łań i byków, kolejna awaria kamery – pracuje tylko na wysokich obrotach, walka byków jeleni, żerowanie danieli, tarzanie jeleni w błocie);
27.08–13.09 – Białowieża (8 dni deszczu [28–31.08, 01–04.09] grzyby, pająki, owady, żubry, koniki polskie w biegu, wschód słońca nad puszczą, pajęczyny i trawy w rosie, dolina Narewki, BPN, wykroty, korzenie itp., pejzaże z grądu, świerczyny, sosny kołnierzykowe, bór mieszany, puszcza z jadącego samochodu, ryjówka aksamitna, szczerklina, orlik, dzięcioły, grzyby, mysz wielkooka, G. Okołów i A. Szymura – wejście na drzewo, wiatrołomy, dzięcioł trójpalczasty, dzik, wielkie dęby, paprocie);
17–27.09 – Mikołajki, Kosewo Górne i okolice, Augustów i Suwalszczyzna, Mazury (jezioro dystroficzne koło Iznoty i Harry-turysta, okładanie borowiną w sanatorium w Augustowie, pejzaże z Cisowej Góry, Jez. Jaczno, ruja jeleni, ryczące byki, zachowania rujowe łań i byków, jelenie we mgle, nasze filmowanie łosi, Rez. Zakręt, tartak w Rucianem, spływ Krutynią, Jez. Kuc o poranku);
28.09 – Puszcza Knyszyńska (sosny supraślskie, młaki, źródełka strumień Krzemianka);
01–10.10 – Białowieża (żubry w rui podczas deszczu, ocierania o drzewo, podchody M. Szumy za żubrami);
12–14.10, 16–21.10, 23–26.10 – TVP Warszawa (wstępny montaż obrazu);
29.10–04.11 – Kosewo, Jakubowo (do 02.11 fatalna pogoda – bez zdjęć, 01.11 pękł resor w Polonezie na Fermie; mgły i słońce nad Jez. Kuc, bekowisko danieli, łosie – flehmen i inne zachowania);
13–18.11 – TVP Warszawa (wstępny montaż obrazu).

Uff… Było tego trochę.

CYTAT. Felieton – (baj): J. Walencik zakochał się w Białowieży. Źródło: Gazeta Współczesna, 02–03.12.1989 r.

B0011227. Od lewej: Bożena, Maciek Walencik i reż. Jerzy Porębski oraz koniki polskie typu tarpana podczas przygotowań do zdjęć do filmu Śniardwy. Popielno, 14.08.1989 r. © Jan Walencik 2017. 

Do 30 maja wciąż jeździliśmy na zdjęcia naszym Fiatem 126p, a od 31 maja – służbowym Polonezem TVP, którego po długich perswazjach otrzymaliśmy w końcu do dyspozycji naszej ekipy, na cały okres realizacji filmów skierowanych do produkcji. Jeszcze jedno wydarzyło się w tamtym czasie. 28 sierpnia poznaliśmy w białowieskim Domu Myśliwskim 21-letniego Anglika, Harry’ego, który, gdy tylko dowiedział się, co robimy, przystał do nas, a my… do niego. Okazało się, że jest bardzo początkującym amatorem-fotografem przyrody i właśnie przyleciał sobie do Polski, żeby pofotografować trochę. Przyznaję, Harry zaimponował mi trochę taką niezależnością. To był rok 1989 – czas przemian – i ja, my, z naszymi możliwościami mogliśmy raczej tylko marzyć, żeby w podobny sposób odwiedzić inny kraj Europy w celach zdjęciowych. Co tu dużo mówić – po prostu nie było nas na to stać, jak zresztą większości Rodaków. Za to, z jakąś nieracjonalną wyobraźnią ogromnie wierzyliśmy, że w końcu kiedyś ruszymy w świat. Tymczasem największy pożytek z ośmiu deszczowych dni w Białowieży, to była moja osobliwa nauka angielskiego na żywo. Później też rozmawialiśmy (i fotografowaliśmy) jak najęci, bo Harry tak zasmakował w Polsce, że wkrótce przyjechał znowu.

1990 r.

To był dla nas niezwykle ekscytujący rok. Nie tylko ze względu na ogromną ożywczą energię i nadzieję, jaka opanowała Polaków i Polskę. Nagle, może nie wszystko, ale wiele z tego, co dawniej było niemożliwe, teraz stawało się możliwe, stawało się udziałem wszystkich. Zapachniał nam film-marzenie, film, o którym myśleliśmy od dawna, zupełnie inny od naszych dotychczasowych – rzecz o wędrujących wydmach i brzegu Bałtyku. Zanim jednak to pragnienie doszło do skutku, musieliśmy wywiązać się z dotychczasowych siedmiu poważnych zobowiązań. To wypełniło nam sporo czasu w 1990 roku – i przed realizacją pomysłu o wydmach, i po niej.

Wciąż pozostało nam do zrealizowania trochę zimowych zdjęć z żubrami w Puszczy Białowieskiej. Szczęśliwym zrządzeniem losu (a raczej za sprawą dobrze zaplanowanych zdjęć), w Białowieży pojawił się Martin Saunders, operator BBC z Bristolu, który miał skorzystać z naszej znajomości puszczy i żubrzych stad, co w praktyce oznaczało częste zdjęcia razem. Wspólna sprawa i świetna znajomość angielskiego naszego kierownika produkcji, Sławka Bonieckiego, a i wspólna kwatera w Domu Myśliwskim, zjednoczyły nas z Martinem błyskawicznie. Miałem do czynienia z kimś bardzo bezpośrednim. Przecież był dla mnie operatorem z klasą, kimś z najwyższej półki, kto nakręcił ujęcia i filmy z Sir Davidem Attenborough, które nie tylko przeszły do klasyki filmu przyrodniczego, ale były wielkimi kamieniami milowymi w jego historii i wyznaczały istotne punkty jego rozwoju (jak choćby przejmująca scena z gorylami, od której inni zaczęli na nowo pojmować rolę prezentera w przyrodzie). Tymczasem Martin okazał się normalnym facetem, bez cienia wyniosłości, skromnym, ciepłym i otwartym wobec kogoś, kto na punkcie filmowania przyrody miał niewyobrażalnego fioła. Przypadliśmy sobie do gustu. Świadomie lub nie, Martin tchnął we mnie wtedy jakąś niezwykłą energię i wiarę, że można w swej pasji zajść bardzo daleko i w bardzo konkretne, atrakcyjne zawodowo rejony. Przegadaliśmy (jeśli tak o mojej ówczesnej znajomości jego ojczystego języka śmiem powiedzieć) kilka wieczorów, a i wiele godzin na planie, podczas tropienia żubrów. Z pierwszej ręki dowiedziałem się mnóstwo o specyfice pracy angielskich filmowców przyrody. Natural History Unit BBC w Bristolu, gdzie pracował Martin Saunders i gdzie zrealizowano i wciąż realizuje się czołowe przyrodnicze produkcje angielskie, zawsze był dla mnie miejscem numer jeden na świecie – wzorcem szkoły i najwyższej klasy filmu przyrodniczego. Od tamtej pory zapadłem na nieuleczalnego bakcyla – chęć dorównania temu poziomowi tworzenia i pokazania wreszcie owego własnego charakteru pisma. Swoją bezpretensjonalnością Martin Saunders podsycał we mnie to pragnienie, również wtedy, gdy niebawem za jego sprawą przekroczyłem progi Natural History Unit BBC, przy Whiteladies Road w Bristolu i to w momencie premierowego nadawania serialu The Trials of Life (Na ścieżkach życia) z Sir Davidem Attenborough. Ale to już dalsza historia…

Zapomniałem dodać. Przez wiele dni stycznia czekaliśmy na śnieg w Puszczy Białowieskiej. Prognozy pogody pozbawiały nas złudzeń z dnia na dzień. Nie było szansy na opad. No i miał właśnie przylecieć operator z BBC – na filmowanie żubrów, ale koniecznie w ośnieżonej puszczy. I stało się! Jak tylko Martin Saunders wysiadł z samolotu na Okęciu, w Białowieży zaczęło padać gęstymi płatkami. Do dziś nie wiem, skąd miał tyle szczęścia. I my też…

B0011979. Bożena, strażnicy OHŻ, Sławomir Boniecki i Martin Saunders podczas realizacji zdjęć z dokarmianiem żubrów do filmu Sprawa białowieskiego żubra. Puszcza Białowieska, 14.02.1990 r. © Jan Walencik 2017 

B0011975. Od prawej: Bożena, Sławomir Boniecki, Martin Saunders, Borys Wołkowycki i Jan podczas przerwy w zdjęciach do filmu Sprawa białowieskiego żubra. Obszar Ochrony Ścisłej Białowieskiego Parku Narodowego, 14.02.1990 r. © Jan Walencik 2017. 

Oto garść moich kalendarzowych notatek z 1990 roku, dotyczących zamknięcia siedmiu dotychczasowych produkcji:

23–26.01 – Białowieża (100% zimowe z G. von Rõnnem, żubry);
11–19.02 – Białowieża (puszcza w śniegu, żubry w śniegu, dokarmianie żubrów [od 13.02 z M. Saundersem – operatorem BBC]);
26.02–02.03 – TVP Warszawa (montaż Sprawy białowieskiego żubra);
04–06.03 – Kosewo Górne;
07–09.03 – TVP Warszawa (montaż Sprawy białowieskiego żubra);
19–22.03 – TVP Warszawa (montaż Danieli);
23–25.03 – Białowieża;
02.04 – TVP Warszawa (zgranie dźwięków);
08–13.04 – Hamburg (NDR – przyjęcie obrazu do Arki Noego. Puszczy żubra);
17–20.04 – TVP Warszawa (montaż Tropem łosia);
23–28.04 – Mazury, leśnictwo Kończewo (zdjęcia końcowe do Śniardw);
02–12.05 – TVP Warszawa (montaż Powszedniego żywota jeleniZielonych Płuc Polski, Śniardw);
14–17.05 – Kosewo Górne;
19–22.05 – Białowieża;
02.08 – TVP Warszawa (zgranie dźwięków do Danieli);
20–22.08 – TVP Warszawa (zgranie dźwięków i lektora do Sprawy białowieskiego żubraPowszedniego żywotu jeleniZielonych Płuc Polski);
13.09 – TVP Warszawa (dodatkowe zgranie dźwięków do Tropem łosia i Powszedniego żywotu jeleni);
17.09 – TVP Warszawa (kolaudacja Sprawy białowieskiego żubra i Zielonych Płuc Polski);
26–27.09 – TVP Warszawa (kolaudacje Powszedniego żywotu jeleniDanieli i Tropem łosia).

Zyskałem w tym roku jeszcze jedno doświadczenie – osobliwy profit z Arki Noego. Kiedy z kierownikiem produkcji i szefem Redakcji pojechaliśmy do Hamburga na umowny odbiór obrazu zmontowanego programu Arka Noego. Puszcza żubra, postanowiłem za uczciwie i legalnie zapracowany grosz (właściwie: marki) kupić sobie niezwykle wysokiej klasy magnetowid VHS z funkcją nagrywania, bardzo potrzebny nam do pracy filmowej. Wykosztowałem się i tak też uczyniłem. Taki sam sprzęt mogłem kupić w Polsce tylko w Pewexie i drożej. W drodze powrotnej, na przejściu w Kołbaskowie, spełniając polecenie celniczki, z największą szczerością otworzyłem bagażnik samochodu. Na samym wierzchu leżał mój nowiutki magnetowid i to na nim skupiła się uwaga nadzwyczaj Urzędowej Osoby. Osłupiałem, bo usłyszałem, że gdybym przewoził odtwarzacz VHS bez funkcji nagrywania, to byłoby zgodne z prawem, a tak jestem… przemytnikiem. Na nic były tłumaczenia, że to do pracy, że nie ukradłem… Po trzech dniach próbowałem jeszcze wytłumaczyć rzecz całą w Głównym Urzędzie Ceł, mając z TVP glejt potwierdzający prawdziwość moich argumentów. Dokument na nic się nie zdał. – Będzie kara i cło – stwierdziła jeszcze wyższa Urzędowa Osoba. Zapłaciłem (co do grosza tym razem). Oćwiczony, jak każdy, przez poprzedni słuszny system, byłbym się z tą głupotą pogodził, ale do puenty było jeszcze daleko. Ten mój drogocenny magnetowid – ten cholerny oclony magnetowid – zepsuł się. Poszedł do naprawy gwarancyjnej. Po niej tylko część kaset i to najdroższych, działała jako tako. Inne w ogóle. Mój sąsiad z naprzeciwka dosłownie tarzał się ze śmiechu: kupił niedawno najtańszego VHS-a i każda – dosłownie: każda – nawet najpodlejsza kaseta świetnie się w nim odtwarzała. Woziłem mojego VHS-a do stolicy (bo tam tylko był punkt serwisowy owej marki) jeszcze dwa razy. Pomysł zrzucenia go z drugiego piętra omal nie doszedł do skutku…

Więcej o filmie Daniele tutaj.
Więcej o filmie Zielone Płuca Polski  tutaj.
Więcej o filmie Powszedni żywot jeleni  tutaj.
Więcej o filmie Tropem łosia  tutaj.
Więcej o filmie Śniardwy  tutaj.
Więcej o filmie Sprawa białowieskiego żubra tutaj.
Więcej o filmie Arka Noego. Puszcza żubra  tutaj.